Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 29 maja 2012

Rozdział 2

* oczami Nialla *


- Sarah! Sarah! Ej mała powiedz coś! Harry, Liam !
Chłopcu od razu się ocknęli po tym pięknym widoku za oknem.
- Niall co ty jej zrobiłeś ?! - krzyknął Li widząc, że dziewczyna jest nieprzytomna.
- No nic! Głupi jesteś ? Gdy wy byliście zajęci widokami ja z nią porozmawiałem. Marnie wyglądała. Okazało się, że ma lęk wysokości.
- Czemu nam nie powiedziała ? - zapytał Harry. - Boże Louis nas zabije ! - zaczął panikować zielonooki.
- Spokojnie ona tylko zemdlała. Dajcie mi trochę wody, zaraz się ocknie. - uspokoił nas Li jak zwykle opanowany i spokojny.
- Skąd ja ci wytrzasnę, teraz, tu, na London Eye wody! Hmmm.... ?! - krzyknąłem.
- Harry ty masz wodę w torbie dawaj mi ją tu teraz ! - Li coraz bardziej tracił cierpliwość. - Niall połóż ją na tej ławeczce, i podnieś jej nogi do góry. Loczek podał mu wodę. On nalał ją na rękę i nalał trochę dziewczynie na czoło i policzki. Po kilku sekundach otworzyła oczy i poprosiła szybko o wodę. Wytarłem wodę z jej policzków, która spływając wyglądała jak łzy.
- Zemdlałam ?! - zapytała niepewnie.
- Tak - odpowiedziałem.
Ona wstała i chciała podejść do swojej torby, gdy nagle zachwiała się i już miała się przewrócić, gdyby nie Harry, który stał obok. On to ma refleks !
- Sar, siedź do końca na ławce, podam ci torbę.
Harry zaniósł torbę dziewczynie i przytulił ją mocno.


* oczami Sarah *


Gdy zeszliśmy z London Eye nadal ciut kręciło mi się w głowię, wiec szłam pod rękę z Li. Trzymał mnie bym przypadkiem się nie przewróciła. Trochę zbyt panikują. Przecież to tylko omdlenie ! Nie ważne. Poszliśmy na Oxford Street. Tam pierw zjedliśmy obiad. Poszliśmy następnie na zakupy. Weszliśmy do mojego ulubionego sklepu, którego nie było w moim wcześniejszym miejscu zamieszkania. Wzięłam kilka rzeczy i poszłam do przymierzalni. Ubrałam żółtą bluzkę i czarną spódniczkę. Oby dwie rzeczy leżały idealnie postanowiłam więc, że zakupie tylko bluzkę i spódnicę. Mam kasę, ale muszę ją trzymać na utrzymanie. Co prawda rodzice płacą, za mieszkania, ale za jedzenie itp. już nie. Powiedzieli, że mam iść do pracy. Zrobili tak dlatego, że chciałam zamieszkać sama. Bo gdyby nie to co zrobił Louis mogli by w ogóle tych pieniędzy nie płacić. Nie moja wina, że urodzili zbyt opiekuńczego syna.
- Sar gdzie jesteś? - usłyszałam wołanie Nialla.
- W 7 - podałam numer mojej przymierzalni.
- Trzymaj, będzie leżeć idealnie. - przerzucił przez drzwi od szatni   śliczną beżową, sukienkę. - Pod podałem ci buty, 37 zgadłem ?
Uśmiechnęłam się sama do siebie, bo miał rację. 37 mój rozmiar buta. - Tak, zgadłeś, ale jej nie kupie muszę oszczędzać kasę. Ale przymierzyć mogę.
Jak powiedziałam zrobiłam. Suknia była cudowna, buty w kolorze czarnym na 10 cm szpilce pasowały idealnie. Wyszłam przed przymierzalnie i ujrzałam siedzących na skórzanej kanapie 3/5 członków zespołu 1D. Okręciłam się wokół własnej osi i przeszłam  udając modelkę na drugi koniec przymierzali. Usłyszałam później tylko same komplementy. Dobra moje 5 minut minęło ! Sukienka kosztowała 2 razy tyle co spódnica z bluzką razem wzięta. Odłożyłam je na wieszak z przymierzanymi ubraniami i ruszyłam w stronę kasy. Powiedziałam chłopakom, że idę do toalety i że spotkamy się za 5 min. pod sklepem. Gdy wróciłam ujrzałam chłopaków trzymających w rękach siatki.
- O też coś kupiliście ! Pokażcie.
Li kupił szary sweterek, Harry zielone spodenki, a Niall  niebieską bluzkę.
- To co gdzie teraz, może na kawę ? - zaproponowałam
- Ostatni stawia! - krzyknął Loczek i rzucił się w stronę Starbucks'a.
Za nim pobiegła reszta. Ostatni dotarł Liam, z honorem postawił nam duże kawy z bitą śmietaną.


Ok. 18 chłopcy odstawili mnie do domu. Poszłam się wykąpać i zrobiłam sobie kanapki. Usiadłam przed telewizorem i oglądałam swój ulubiony serial, gdy usłyszałam dzwonek. Otworzyłam drzwi i ujrzałam Zayn'a. Miał zaszklone oczy.
- Zayn co się stało. - Od razu wpuściłam bruneta do środka.
- Nic, ładnie się urządziłaś, przyszedłem zapytać czy ..... - tu nie wiedział co powiedzieć gdy nagle wydusił - nie, wcale nie. Moja dziewczyna Alice zerwała ze mną. Powiedziała, że musi wyjechać do USA, bo tata dostał tam pracę, i że związek na odległość nie ma sensu ! Sarah ja ją kocham ! Co mam zrobić ?!
    Nie lubię gdy ktoś zadaje mi pytanie o miłości. Przypomina mi się wtedy Josh jak chodziliśmy na spacery, jak oglądaliśmy stare, romantyczne komedie. Łzy nachodzą mi tedy oczy. Tamtego dnia też nie potrafiłam ich ukryć z policzków popłynęła mi jedna łza, za nią poszła druga i trzecia, aż w końcu rozpłakałam się jak małe dziecko. Zayn nie wiedział o co chodzi, nie zadawał zbędnych pytań po prostu przytulił mnie...  Do 23 siedzieliśmy pod kocem zajadając się lodami czekoladowymi i rozmawiając. On powiedział jak spotkał Alice, ja jak spotkałam Josha. Powiedziałam mu także kłótnie moją i Lou. Nikt poza moimi rodzicami, i mojej przyjaciółki Elii o niej nie wiedział. Chłopcy pytali o to mnie i brata, ale nikt z nas nie chciał o tym rozmawiać. ok. 22.50 zadzwonił do Zayna telefon.
_______________rozmowa telefoniczna_________
- Halo.
- ........
- Naprawdę ?!?!
- .........
- Jezu, słonko! Nawet nie wiesz jak się cieszę ! Gdzie teraz jesteś? Pojadę po ciebie.
- .........
- Już jadę ! Kocham cię ! Paa
______________koniec____________


- Sar! Alicja zostaje ! Rodzice pozwolili jej tu zostać ! Wynajmą jej kawalerkę! Boże jak się ciesze! Zaraz po nią jadę ! Paa...


Ubrał buty i wyszedł, a ja zostałam sama....






----------------------------------------


Coś mi się wydaje, że Alice namiesza w życiu 1D ......
Czekam na wsze komentarze !!!!


xx ciasteczkowy.potwór
  
ps. przepraszam, że krótki ale w 3 się rozkręci !!














2 komentarze:

  1. czyta się przyjemnie :) historia też całkiem fajna, więc dodaje do obserwowanych i czekam na więcej :) mam tylko pytanie, ile masz lat ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. DZIĘKI :> 14 a tak wogóle uwielbiaaam twojego bloga !

    OdpowiedzUsuń