Łączna liczba wyświetleń

piątek, 8 czerwca 2012

Rozdział 6

- A więc tak ... - zacząłem - na górze znajduje się pokój Sar. Nie jest zbyt pięknie urządzony. - powiedziałem.
- Więc ...? - zapytał Harry podnosząc swoje brwi do góry
- Więc urządzimy pokój Sar pod jej gust. Jeżeli mam z nami zamieszkać musi czuć się jak u siebie w domu ! - powiedział Zayn i uderzył Harry'ego w czoło.
- O nie stary ! Teraz przegiąłeś ! - chłopak rzucił się na mulata i zaczęło się ...


       Po kilku nastu minutach rozdzieliliśmy ich i wyszliśmy z domu.
- Zachowujecie się jak pięciolatki ! - prawił im dalej Liam
- No ale to on zaczął - powiedział Harry
- Jak dzieci... - powiedział znów Liam
- No ale ... - zaczął Zayn.
- Nie ma żadnego ale ! - przerwał mu Payn - Do samochodu !
Obydwoje ruszyli w stronę auta, a ja śmiałem się z nich, że aż nie mogłem złapać z tchu. Serio wyglądali jak dzieci!
     W samochodzie nadal trwała kłótnia. Dojechaliśmy do sklepu z farbami.
- Cześć chłopcy! W czymś wam pomóc. - Podbiegły do nas 2 młode <pewnie> studentki.
- Szukamy farb i tapet. Farba koloru beżowego, a tapeta fioletowa. Najlepiej w paski, nie duże takie o - pokazałem palcami rozmiar.
- Skąd wiesz jakie lubi kolory ? - spytał mnie Harry.
- No jak chcę jej urządzić pokój, to chyba muszę wiedzieć. - odpowiedziałem. Prawie nie wybuchłem ze śmiechu, Loczek dziś był taki nie ogarnięty haha. I jeszcze ta jego mina.
- Beż jaśniejszy czy ciemniejszy ? - usłyszałem głos dochodzący zza półki.
- Jaśniejszy - krzyknąłem.
- O tu masz farbę - brunetka wyszła zza półki.
- A tu tapetę! - Wychyliłem się i ujrzałem biegnącą do nas blondynkę, z tapetą w ręku.
- Dziękuje bardzo - uśmiechnąłem się do dziewczyn. - Gdzie są kasy?
- Chodźcie zaprowadzę was - powiedziała blondynka i ruszyła w nieznaną nam stronę. Ten sklep był serio duży.

    Po zakupach ruszyliśmy do sklepu z meblami. Tam zaczął się istny koszmar ...
Gdy tylko Harry i Zayn zobaczyli trampolinę na ogródku, na placu zabaw, <do kupienia oczywiście> nie zważając na to wbiegli na nią i zaczęli skakać !
- Zayn, Harry złaźcie z niej ! - powiedział stanowczo Payn
- Jak fajnie, chodźcie do nas ! - krzyknął Zayn nie słuchając Liama.
- Starczy tego ! No już do środka !
- Stary wyluzuj trochę. Ta sytuacja z Sarah bardzo ich zmęczyła. Nie ma ją teraz za grosz odrobinę przyjemności. Tylko siedzą w domu, jak nie w domu to w spożywczym. Zostawmy tu ich a my pójdźmy do sklepu wybrać meble. - powiedziałem uspokajając go trochę.
- Dobrze. Zayn będziemy w środku!

- Ok - krzyknął i poruszył porozumiewawczo głową.
 
     W sklepie poszło nam sprawnie. Wybraliśmy ciemne meble z srebrnymi klameczkami. Powinny być za niecały tydzień.

- Niall patrz co oni zrobili ! - krzyknął Payn. Pobiegłem w jego stronę. To co ujrzałem doprowadziło mnie do śmiechu.
- No co! Będziemy mieć trampolinę. Otwierajcie bagażnik !
      Wsadziliśmy karton do samochodu i ruszyliśmy w stronę domu. Zaczęło padać.
     
- To co teraz ? Horror ? Komedia ? - zapytał Harry wskakując na kanapę.
- Teraz mój drogi trzeba pomalować pokój Sar. powiedziałem biorąc go za rękę i prowadząc po schodach na górę.
- Ok. Najpierw trzeba... - zaczął Liam, a później nikt go już nie słuchał, bo przynudzał.
     Zaczęliśmy od wyniesienia starych mebli. Później położyliśmy folię i gazety na podłogę, by nie zabrudzić jej farbą i klejem.
    Po godzince klejenia tapet były one położone. Nad miejscem gdzie miało stać łóżko, i na ścianie przeciwnej. Później zabraliśmy się za malowanie.
- Ej ochlapałeś mnie ! - krzyknął Zayn w stronę Harry'ego.
- Naprawdę? Przepraszam. - powiedział Loczek z ironią. Zaczął uciekać przed goniącym go mulatem.
Po chwili cały pokój był w brązowej farbie.
- Przestańcie ! - do pokoju wparował Lou.
Wszyscy ucichli.
- Słychać was z podwórka. Wasza przyjaciółka i siostra waszego przyjaciela leży w szpitalu, a wy się tu dobrze bawicie ?!  - wyszedł.
- Czekaj! - wybiegłem prędko za nim.
- Co ?! - rzucił szybko i chłodno.
- To był mój pomysł. Pomyślałem, że jak Sarah ma z nami zamieszkać, to musi się dobrze czuć. Więc urządzamy jej pokój. A to że Zayn i Harry są dziś nie ogarnięci i zachowują się jak dzieci to nie nasza wina. Najpierw zaczęli się bić, później kłócili się z Liam'em, kupili trampolinę, to teraz jeszcze chlapią się farbą !
- Co kupili ?!
- Trampolinę. Słuchaj ta śpiączka Sar jest dla nich bardzo przytłaczająca. Martwią się o nią tak jak my wszyscy, ale nie wiedzą co już ze sobą zrobić. Siedzą tylko w domu i oglądają po 100 razy te same filmy.
- Wiem, przesadziłem. Pójdę ich przeprosić. - ruszył w stronę pokoju. - A i świetny miałeś pomysł - uśmiechnął się lekko. Weszliśmy razem do pobojowiska. Całą fioletowa tapeta była ubrudzona beżowymi keksami. Szczerze? Wyglądało to wspaniale!

____________________
rozdział krótki i nudy... nie doczekałam się 3 komentarzy ! :(( i jest mi z tego powodu bardzo przykro. Zastanawiam się czy nie usunąć bloga. Po co go pisać, jak i tak go nikt nie czyta.

ciasteczkowy.potwór 

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Rozdział 5 cz.2




* nadal oczmi Niall'a *


E-mail od Josha :
Cześć. Słońce chyba, źle postąpiłem, zostawiając cię, przecież to nie była twoja wina! Tylko Lou. Przyjmij moje przeprosiny. Przepraszam.                                                         Josh ! :*


Co ? Nie wiem o co chodzi, ale wiem, że on nie może do niej wrócić, nie może ! Postanowiłem zabrać laptopa do szpitala.Ale przecież Lou może być zły za to, że otworzyłem jej list... Trudno! 
Spakowałem czerwonego laptopa do torby i ruszyłem w stronę metra.
- Lou mam dla ciebie dobrą i złą wiadomość.
- Dobra ?
- Mam laptopa Laury sam możesz znaleźć wszystkie inne potrzebne informacje.
- Zła ?
- Sam zobacz... - włączyłem laptopa i szybko wszedłem w skrzynkę odbiorczą Sarah - o to ... - pokazałem palcem na list od Josha.
- Co to ma być ?! Jak on po tym wszystkim śmie do niej pisać! Niall usuń to ! Ona nie może się o tym dowiedzieć ! - powiedział to tak szybko, i tak głośno, że aż mnie ciarki przeszły. Nigdy nie widziałem go w takiej furii.Tak jak poprosił mnie Lou usunąłem list od tego kolesia.
- Może do niej napisać drugi i trzeci raz... - powiedziałem spokojnie - a może powiesz mi o co chodzi z tym całym Joshem ?
- No dobrze ...Po godzinnej rozmowie dowiedziałem się już wszystkiego.
- Sprawdzę jej Fb. - powiedział Tomilson z iskierką nadziei.
- Nie wiem czy nie będzie zła...
- Trudno! I tak nadal jest zła, przecież się nie pogodziliśmy.


* Oczami Lou * 


Przejrzałem jej wiadomości, później posty znajomych, gdy ujrzałem wpis : * Josh Sambley jest w związku z użytkownikiem Alex Brown* a pod spodem umieścił zdjęcie z NIĄ z dnia 03.06! TO JEGO KUZYNKA! Znaczy się jego "kuzynka", kłamał, kłamał w żywe oczy ! Jak kiedyś go dorwę, to nie ręczę za siebie. Tak krzyczałem, że aż zleciały się pielęgniarki. Zrobiłem się czerwony jak buraki i usiadłem znów przy mojej siostrze. Kocham ją nad życie, co ja teraz zrobię?!
  Wziąłem numer do właściciela mieszkania Sarah.
- Dzień dobry, z tej strony Louis Tomilson.
- Dzień dobry, jest pan bratem Sarah ?
- Tak ja właśnie, w jej sprawie.
- A więc słucham.
- Ona...ona... jest w śpiączce. - oczy zrobiły mi się zaszklone. Niall wziął ode mnie telefon i kontynuował.
- Miała wypadek. Za kilka dni powinna się obudzić, ale chcemy mieć ją pod swoją opieką. Nie chcemy, żeby mieszkała sama. Czy można szybciej rozwiązać umowę? - Niall powiedział to na jednym tchu.
- ------ 
- Niall Horan. Jestem przyjacielem Louisa i Sarah. - najwyraźniej musiał go spytać o to kim jest.
- -----
- Naprawdę ?! Dziękujemy Panu! Do widzenia! - Niall był radosny pierwszy raz od wypadku Sar.
- Niech się domyśle ? Zgodził się ?- Powiedziałem podnosząc ciut kąciki moich ust.
- Tak! Tak! Wiesz co mam pomysł. Dobra będę leciał pa Lou ! - krzyknął i wybiegł.
* oczami Niall'a *   Co prawda mam już prezent na urodziny Sar, ale nie na przywitanie! Poproszę chłopaków by mi pomogli.
- Zayn, Liam, Harry! - wydarłem się wchodząc do domu.
- Coo? - powiedzieli razem nie przerywając swoich czynności. Liam robił obiad, Harry bawił się pluszowym misiem, a Zayn oglądał telewizję.
- Chcecie mi pomóc przygotować prezent na przywitanie dla Sar? A tak w ogóle to zapomniałem wam powiedzieć, że jednak ona zamieszka z nami. Wszyscy zerwali się z miejsc i zaczęli cieszyć się jak małe dzieci. Ona była dla nich jak siostra.
- Przyda się w tym domu trochę damskiej ręki... - powiedziałem sam do siebie, bo reszta i tak by nie usłyszała.
- Dobra jaki masz ten pomysł na przywitanie Sarah ? - zapytał Harry podnosząc swoje brwi do góry.
- A więc tak ...
________________________
Dziękuje za ponad 300 wejść, ale nadal się martwię komentarzami, nie dodam 6 rozdziału, póki nie dostane 3 komentarzy ! Na razie proszę tylko o 3 ! A więc do roboty komentujcie ! <3xx ciasteczkwy.potwór

sobota, 2 czerwca 2012

Rozdział 5 cz. 1

* oczami Harry'ego *
# w tym samym czasie podczas gdy Horan został z Tomilsonem w szpitalu #


"Dlaczego ona, no dlaczego ! Boże a jak ona się nie obudzi ? Już nigdy jej nie powiem co do niej czuje. Tak lubię ją bardziej niż inne dziewczyny. Nie potrafię tego powiedzieć w prost". Poszedłem w "moje" miejsce. Była to stara ławka, nie daleko małego jeziorka. By się do niej dostać, trzeba było przejść przez las. Nikogo tam nigdy nie widziałem. Nikogo tam nigdy nie zaprowadziłem. Było to tylko i wyłącznie MOJE miejsce.      Sam sobie w prost muszę to powiedzieć .- Ko... - zawahałem się czy dokończyć. Muszę być pewien tego co mówię. - Koch... - nie potrafię, choć wiem, że to prawda. - Kocham Cię Saro ! Obudź się ! - Krzyknąć musiałem bardzo głośno, bo z drzew wyleciały ptaki. - Proszę... - to już powiedziałem ciszej, po policzku spłynęła mi pojedyncza łza. Szybko ją wytarłem "Muszę być silny. Dla Sar..." 


* oczami Niall'a *
# kilka dni później#


Dziś w nocy śnił mi się mój mały Aniołek, o imieniu Sarah. Była taka uśmiechnięta, radosna i pełna życia. Powiedziała mi, że ona wszystko słyszy co do niej mówimy.Mamy teraz tyle wolnego, że nie wiem w co ręce włożyć. Oczywiście pierwsze co to pojadę do mojej Śpiącej Królewny.- Chłopaki jadę do Sar, jest ktoś chętny ? - odpowiedziała mi głucha cisza. Wszedłem do kuchni, by coś zjeść, gdy ujrzałem kartkę, przyczepioną do lodówki kartkę. 
Pojechałem do Sar #Lou

Pojechałem do Alice # Zayn
Pojechaliśmy na zakupy, w końcu musimy coś jeść #Liam i Harry    "
Lou czemu mnie nie obudziłeś ?!" Nieważne "Która to już godzina?" 12 ! Ale długo spałem. Zrobiłem sobie górę kanapek. Ubrałem się i ruszyłem w stronę szpitala.       Gdy tak powoli sobie szedłem, usłyszałem dźwięk przypomnienia. Na wyświetlaczu pojawił się napis :* Urodzinki Sarah za 5 dni! * No tak jak mogłem zapomnieć. Prezent i tak już mam ! Pamiętacie, dzień, kiedy poszliśmy na London Eye, a później wstąpiliśmy do sklepu. Tam przemierzała beżową sukienkę, i czarne buty. Wtedy gdy poszła do łazienki, kupiłem te 2 rzeczy czekając na jej święto. Ale z czego się tu teraz cieszyć ? Nie wiadomo kiedy się obudzi, nie wiadomo czy w ogóle... ? Nie no znów się rozkleiłem, pojedyncza łza spłynęła po policzku. Szybko ją wytarłem.      "Piętro 1, pokój nr. 27, jeden biały Śpiący Aniołek."Przez szybę zobaczyłem, jak Lou rozmawia, nie inaczej mówi do niej. Czasem się uśmiecha. 
- Cześć. - zwróciłem się do Lou. - Co z nią ?
- Nic. Co ma być. Śpi - odpowiedziała obojętnie.
- Za kilka dni jej urodziny. 
- Wiem. Jak się obudzi, to to uczcimy. 
- Lou? Dzwoniłeś do ... mamy ? - zapytałem niepewnie.
- T...tak. Powiedziała, że nie może przyjechać, bo nie dostała urlopu w pracy. A tata jest w Australii na kilka dni. Załatwia jakieś sprawy z pracy ... Niall ?
- Tak ?- Mogę Cię o coś prosić ?
- Jasne !
- Pojedziesz do mieszkania Sar i w jej kalendarzu znajdziesz numer telefonu do właściciela mieszkania. Jak nie znajdziesz kalendarza, na komputerze, ma zapisany. W e-meilach od niejakiego Freda Bonrey'a. Hasło : sarr123. Login : sarah.tom.  Po 30 min jazy metrem dotarłem do jej domu. Powoli otworzyłem kluczem mieszkanie. Szukałem kalendarza, ale go nie znalazłem. Włączyłem laptopa. Zalogowałem się i ujrzałem 1 wiadomość od Josha. Nie przeczytaną. Wiedziałem, że to był jej były chłopak. Niestety otworzyłem go.   
______________
wiem, krótki sory... 
     









środa, 30 maja 2012

Rozdział 4

* nadal oczami Lou *

    Boże! Dlaczego ja pozwoliłem jej zamieszkać samej! No może nie do końca ja, ale przeze mnie. A jak coś jej się stało poważnego ?! Nie wybaczę sobie tego. 

     Siedziałem na korytarzu z twarzą w rękach. Byłem zmęczony. Od 3 godzin trwa operacja Sarah. Boże, boże, boże, proszę Cię! Niech nic jej nie będzie.
      Siedzieli ze mną chłopacy. Każdy martwił się o nią. Ona była dla nich jak siostra. Co ja teraz zrobię? ... Po pierwsze, powiem jej, że chcę się z nią pogodzić, i by od następnego miesiąca zwolniła mieszkanie, i przeprowadziła się do nas. Jej pokój był już dawno urządzony.
- Louis Tomilson ? - z sali operacyjnej wyszedł mężczyzna o podeszłym wieku.
- Tak ?! - zerwałem się z miejsca jak oparzony. - Co z nią?
- Jest pan jej bratem tak ? - no jeżeli mamy takie samo nazwisko to chyba tak ! Po co on zadaje takie pytania !?
- Tak, czy może mi pan w końcu powiedzieć w jakim stanie jest moja siostra ?! - wykrzyczałem mu prosto w twarz, gdy podszedł do mnie Zayn i zaczął uspokajać.
- Oczywiście, ale musiałem o to spytać, gdyż nie mogę podawać informacji o stanie zdrowia pacjenta obcym. - Po co on mi tu gada jakieś pierdoły ! Ja chcę tylko wiedzieć co się stało z moją siostrą...
- Dobrze, przejdźmy do rzeczy! Powie pan w końcu czy nie ? - Za mną wstawił się Niall. Od początku widziałem, że przejął się Sarah najbardziej z chłopaków, pomijając mnie.
- Sarah, jest w bardzo ciężkim stanie. Ma złamaną nogę i skręcony nadgarstek. Na brzuchu ma rany po zbitym szkle. Ale jest coś bardziej poważnego. Pana siostra jak na razie jest w śpiączce. Leżała ona obok kosza na śmieci, jeżeli się nie mylę. Musiała uderzyć o niego głową. Nie sądzę, by śpiączka potrwała dłużej niż kilka tygodni. I tak miała dużo szczęścia. Najczęściej takie wypadki kończą się czymś gorszym...- tu lekarz ściszył głos tak, że nikt go nie usłyszał.
     To co powiedział lekarz zamurowało nas wszystkich. Harry wstał z miejsca walnął puszką po coli w podłogę i ruszył na dwór. Zayn siedział nie ruchomo wpatrując się w podłogę i pewnie jeszcze raz analizując słowa doktora nie mogąc w nie uwierzy. Liam siedział tak samo jak mulat, a Niall stał tam ze mną i płakał. Płakał jak małe dziecko. Ja tak samo.
- Za kilka chwil będzie można odwiedzić pańską siostrę - mężczyzna zwrócił się do mnie i ruszył przed siebie.
   Po tych słowach wtuliłem się w Niall'a staliśmy tam razem płacząc, dopóki puszysta, ciemnoskóra pielęgniarka podeszła do nas i powiedziała, że Sarah leży w sali nr. 27. Gdy to usłyszeliśmy zaczęliśmy biec. Szukaliśmy tej sali nie długo. Wpadliśmy do niej jak oparzeni.

* oczami Niall'a *

   Leżała w białej piżamie, przykryta do połowy białą pościelą. Jej blond włosy opadały na ramiona. Wyglądała jak Anioł. Czy ja się przypadkiem w niej zak... - nie, Lou wyraźnie powiedział, że nie chcę, żeby któryś z nas był jej chłopakiem. Dziwne, ale w końcu brat, to brat, zawsze będzie się martwił o swoją młodszą siostrzyczkę. Ona była teraz taka piękna, i bezbronna. Co ja gadam o na jest cały czas taka piękna.
   Chwilę później widziałem jak Lou siedzi u niej na łóżku i głaszcze ją po ręce i mówi do niej, że wszystko będzie dobrze. Gdy już przestał, wyszedł. Pewnie do doktora, zapytać go o coś, nie ważne. Liam i Zayn pojechali do domu, bo obydwoje byli zmęczeni i wiedzieli, że takie siedzenie nic nie pomoże naszej Sarah.  Usiadłem koło niej i pocałowałem ją w rękę.
Siedziałem tam może z godzinę. Wpatrując się w jej anielską urodę. Słyszałem kiedyś, że niektóre osoby, które są w śpiączce słyszą to co się do nich mówi.
- Sarah, wiem, że może mnie nie słyszysz, a może jednak tak. Jeżeli jest jednak tak że może twoja podświadomość wyłapie kilka słów to bardzo będę zadowolony. Nie ważne co pomyśli sobie o tym twój brat. Nie ważne czy usłyszy i czy będzie wiedział. Chcę, żebyś ty wiedziała, że cię...
- Niall ? O jesteś tu, gdzie chłopacy.
"Czemu akurat w tym momencie?!"
- Zayn i Liam pojechali do domu bo są zmęczeni. A Harry ? Tego nie wiem.
- Aha, ok - powiedział jeszcze z łamiącym się głosem. - Zadzwonisz do menadżera i powiesz mu, że potrzebuję wolnego, nie wiem na ile, bo nie wiem kiedy się wybudz.. Sa... - końcówki słów mówił już cicho, wiedziałem, że zaraz wybuchnie płaczem. Podszedłem do niego i go przytuliłem.
- Będzie dobrze stary, będzie dobrze... - szepnąłem mu do ucha.
Wyszedłem na korytarz i zadzwoniłem tak jak prosił Lou. Opowiedziałem mu wszystko, on oczywiście zrozumiał. 

Przy łóżku Sar spędziliśmy dobre 2 godziny, może więcej. Postanowiliśmy już pojechać do domu. Lou pocałował ją w czoło i powiedział : Będzie dobrze, zobaczysz! widziałem, że ma już zaszklone oczy. Gdy to powiedział wyszedł. Ja podszedłem do mojego Aniołka w bieli i pocałowałem ją w policzek. " Przyjdę do ciebie jutro ! " pomyślałem i poszedłem za Lou.
_____________________
hmm... piąty rozdział mam już napisany !
szkoda, że dostaje kometarze tylko od 1 osoby <Kaja dziękuje, chociaż tobie ^^>   mam nadzieje, że ktoś go w ogóle czyta !
Kto przeczytał proszę o pozostawienie śladu w formie KOMENTARZA !!!!!


xx ciasteczkowy.potwór 

Rozdział 3

Już miną tydzień od mojego przyjazdu do Londynu, a także miesiąc i kilka dni od mojego rozstania z Joshem. Nie znam tu nikogo poza chłopakami i Alice, chłopcy maja teraz dużo pracy, a ja siedzę w mieszkaniu sama jak ten palec. W sumie to już mi przeszło i nie widzę przeszkody, by się pogodzić z Louis'em. Może pozwoli mi się wprowadzić do siebie. Może i kochałam Josha, może on kłamał, może to nie była jego kuzynka. Może to Lou miała rację? Boże, te pytania nie dają mi spokoju!  Może pójdę do niego jutro? Może znów będzie jak dawniej ? Za dużo tego MOŻE ! Muszę być wszystkiego pewna, a nie może to, może tamto! Dobra stop !Zobaczymy. Jest 9 rano. Muszę iść kupić coś do jedzenia, od tamtego poprzedniego razu nie byłam w spożywczym, a na śniadanie zostało mi jajko i kawałek sera. O.o
       Ubrałam się w białą koszulkę z napisem I ♥ London i czerwone 3/4 spodnie. Na nogi założyłam adidasy i ruszyłam. Po drodze spotkałam Alice.
- Hej Sarah ! Co tam u ciebie? Ale dawno się nie widziałyśmy !
- Alice ?! O jej ! Faktycznie dawno! To ty lepiej opowiadaj co u ciebie , słyszałam, że dobrze układa ci się z Zayn'em co ?
- Tak jest świetnie, właśnie od niego wracam. Louis jest coś nie w sosie może z nim pogadasz, zapytasz co mu jest itp. w końcu jesteś jego siostrą. A tak w ogóle daj mi swój nr. telefonu może spotkamy się dzisiaj poplotkujemy czy coś ?
- Jasne - wyjęłam kartkę papieru i napisałam swój numer. - zadzwoń kiedy będziesz miała czas! Ja jestem teraz dostępna przez hmm.... całe wakacje ! Oprócz kilku dni kiedy przyjeżdża do mnie moja przyjaciółka. Dobra leć bo cię zagadałam pa! - przytuliłam ja i udałam się w stronę spożywczego. Tam jak zwykle zrobiłam duuże zakupy i przy wyjściu spotkałam 2 dziennikarzy.
I zaczęli mi robić zdjęcia, zadawać pytania o chłopaków. Wcale ich nie słuchałam tylko pobiegłam do mojego mieszkania "Uwielbiam to słowo MOJE mieszkanie haha" uśmiechnęłam się sama do siebie. Zjadłam kanapki z szynką i serem i zalogowałam się na fb. To co ujrzałam doprowadziło mnie do szoku ! Chociaż
* Josh Sambley jest w związku z użytkownikiem Alex Brown* a pod spodem umieścił zdjęcie z NIĄ z dnia 03.06! To jest jego "Kuzynka" czyli.... Zaczęłam płakać, choć nie wiem na pewno, czy to ona i tak bolał mnie fakt, że już ma dziewczynę, i że MOŻE to jest ta jego "Kuzynka". I znów to może -_-. Włożyłam japonki i wyszłam z mieszkania. Chciałam pójść do Louisa i zapytać się czy to ona, choć znałam odpowiedz. Tak. Niestety. Chciałam, też go przeprosić. Zaczęłam biec po schodach, gdy nagle poślizgnęłam się i spadłam z 10 schodka, po drodze trafiłam na śmietnik, uderzyłam, o niego głową. Obok siebie zobaczyłam rozbitą butelkę, a pod brzuchem czułam szkło. Bolała mnie noga i nadgarstek. Ostatnimi siłami wyciągnęłam telefon z rozbitą szybką. Wybrałam 1. Tak nadal miałam go na szybkim wybieraniu.
- Pomóż mi, jestem u siebie na klatce na 2 piętrze.
- Sar! Co się stało?! Już jadę, ale jak to na klatce? Nie ważne. Zaraz będę.
Po tych słowach widziałam tylko ciemność.


* oczami Lou *


Przed chwilą dostałem bardzo niepokojący telefon od Sar. Zabrałem ze sobą Niall'a aby w razie czego mi pomógł. Boje się o nią, a teraz jadę 160 km/h by jej pomóc. Nawet nie wiem co się stało. Boże! Dojechaliśmy w 5 min. Niall wybiegł z samochodu, gdy się jeszcze nie zatrzymałem. On poszedł jej szukać, a ja pobiegłem od razu za nim.
- Boże, Lou! Choć tu szybko! Dzwoń po karetkę!
Dobiegłem w sekundę. To co zobaczyłem przeskoczyło moje najgorsze scenariusze. Sarah leżała pod schodami, koło rozbitego szkła niedaleko śmietnika. Od razu do niej pobiegłem. Leżała na brzuchu, ale nie daleko zobaczyłem krew. Niall już dzwonił po pogotowie, a ja tylko klęknąłem koło niej i płakałem. Blondyn, też miał zaszklone oczy, gdy skończył rozmawiać podszedł do mnie i przytulił. Po 10 minutach przyjechało pogotowie....


________________________


Jest już 3 ! Czekam na komentarze !


xx ciasteczkowy.potwór





wtorek, 29 maja 2012

Rozdział 2

* oczami Nialla *


- Sarah! Sarah! Ej mała powiedz coś! Harry, Liam !
Chłopcu od razu się ocknęli po tym pięknym widoku za oknem.
- Niall co ty jej zrobiłeś ?! - krzyknął Li widząc, że dziewczyna jest nieprzytomna.
- No nic! Głupi jesteś ? Gdy wy byliście zajęci widokami ja z nią porozmawiałem. Marnie wyglądała. Okazało się, że ma lęk wysokości.
- Czemu nam nie powiedziała ? - zapytał Harry. - Boże Louis nas zabije ! - zaczął panikować zielonooki.
- Spokojnie ona tylko zemdlała. Dajcie mi trochę wody, zaraz się ocknie. - uspokoił nas Li jak zwykle opanowany i spokojny.
- Skąd ja ci wytrzasnę, teraz, tu, na London Eye wody! Hmmm.... ?! - krzyknąłem.
- Harry ty masz wodę w torbie dawaj mi ją tu teraz ! - Li coraz bardziej tracił cierpliwość. - Niall połóż ją na tej ławeczce, i podnieś jej nogi do góry. Loczek podał mu wodę. On nalał ją na rękę i nalał trochę dziewczynie na czoło i policzki. Po kilku sekundach otworzyła oczy i poprosiła szybko o wodę. Wytarłem wodę z jej policzków, która spływając wyglądała jak łzy.
- Zemdlałam ?! - zapytała niepewnie.
- Tak - odpowiedziałem.
Ona wstała i chciała podejść do swojej torby, gdy nagle zachwiała się i już miała się przewrócić, gdyby nie Harry, który stał obok. On to ma refleks !
- Sar, siedź do końca na ławce, podam ci torbę.
Harry zaniósł torbę dziewczynie i przytulił ją mocno.


* oczami Sarah *


Gdy zeszliśmy z London Eye nadal ciut kręciło mi się w głowię, wiec szłam pod rękę z Li. Trzymał mnie bym przypadkiem się nie przewróciła. Trochę zbyt panikują. Przecież to tylko omdlenie ! Nie ważne. Poszliśmy na Oxford Street. Tam pierw zjedliśmy obiad. Poszliśmy następnie na zakupy. Weszliśmy do mojego ulubionego sklepu, którego nie było w moim wcześniejszym miejscu zamieszkania. Wzięłam kilka rzeczy i poszłam do przymierzalni. Ubrałam żółtą bluzkę i czarną spódniczkę. Oby dwie rzeczy leżały idealnie postanowiłam więc, że zakupie tylko bluzkę i spódnicę. Mam kasę, ale muszę ją trzymać na utrzymanie. Co prawda rodzice płacą, za mieszkania, ale za jedzenie itp. już nie. Powiedzieli, że mam iść do pracy. Zrobili tak dlatego, że chciałam zamieszkać sama. Bo gdyby nie to co zrobił Louis mogli by w ogóle tych pieniędzy nie płacić. Nie moja wina, że urodzili zbyt opiekuńczego syna.
- Sar gdzie jesteś? - usłyszałam wołanie Nialla.
- W 7 - podałam numer mojej przymierzalni.
- Trzymaj, będzie leżeć idealnie. - przerzucił przez drzwi od szatni   śliczną beżową, sukienkę. - Pod podałem ci buty, 37 zgadłem ?
Uśmiechnęłam się sama do siebie, bo miał rację. 37 mój rozmiar buta. - Tak, zgadłeś, ale jej nie kupie muszę oszczędzać kasę. Ale przymierzyć mogę.
Jak powiedziałam zrobiłam. Suknia była cudowna, buty w kolorze czarnym na 10 cm szpilce pasowały idealnie. Wyszłam przed przymierzalnie i ujrzałam siedzących na skórzanej kanapie 3/5 członków zespołu 1D. Okręciłam się wokół własnej osi i przeszłam  udając modelkę na drugi koniec przymierzali. Usłyszałam później tylko same komplementy. Dobra moje 5 minut minęło ! Sukienka kosztowała 2 razy tyle co spódnica z bluzką razem wzięta. Odłożyłam je na wieszak z przymierzanymi ubraniami i ruszyłam w stronę kasy. Powiedziałam chłopakom, że idę do toalety i że spotkamy się za 5 min. pod sklepem. Gdy wróciłam ujrzałam chłopaków trzymających w rękach siatki.
- O też coś kupiliście ! Pokażcie.
Li kupił szary sweterek, Harry zielone spodenki, a Niall  niebieską bluzkę.
- To co gdzie teraz, może na kawę ? - zaproponowałam
- Ostatni stawia! - krzyknął Loczek i rzucił się w stronę Starbucks'a.
Za nim pobiegła reszta. Ostatni dotarł Liam, z honorem postawił nam duże kawy z bitą śmietaną.


Ok. 18 chłopcy odstawili mnie do domu. Poszłam się wykąpać i zrobiłam sobie kanapki. Usiadłam przed telewizorem i oglądałam swój ulubiony serial, gdy usłyszałam dzwonek. Otworzyłam drzwi i ujrzałam Zayn'a. Miał zaszklone oczy.
- Zayn co się stało. - Od razu wpuściłam bruneta do środka.
- Nic, ładnie się urządziłaś, przyszedłem zapytać czy ..... - tu nie wiedział co powiedzieć gdy nagle wydusił - nie, wcale nie. Moja dziewczyna Alice zerwała ze mną. Powiedziała, że musi wyjechać do USA, bo tata dostał tam pracę, i że związek na odległość nie ma sensu ! Sarah ja ją kocham ! Co mam zrobić ?!
    Nie lubię gdy ktoś zadaje mi pytanie o miłości. Przypomina mi się wtedy Josh jak chodziliśmy na spacery, jak oglądaliśmy stare, romantyczne komedie. Łzy nachodzą mi tedy oczy. Tamtego dnia też nie potrafiłam ich ukryć z policzków popłynęła mi jedna łza, za nią poszła druga i trzecia, aż w końcu rozpłakałam się jak małe dziecko. Zayn nie wiedział o co chodzi, nie zadawał zbędnych pytań po prostu przytulił mnie...  Do 23 siedzieliśmy pod kocem zajadając się lodami czekoladowymi i rozmawiając. On powiedział jak spotkał Alice, ja jak spotkałam Josha. Powiedziałam mu także kłótnie moją i Lou. Nikt poza moimi rodzicami, i mojej przyjaciółki Elii o niej nie wiedział. Chłopcy pytali o to mnie i brata, ale nikt z nas nie chciał o tym rozmawiać. ok. 22.50 zadzwonił do Zayna telefon.
_______________rozmowa telefoniczna_________
- Halo.
- ........
- Naprawdę ?!?!
- .........
- Jezu, słonko! Nawet nie wiesz jak się cieszę ! Gdzie teraz jesteś? Pojadę po ciebie.
- .........
- Już jadę ! Kocham cię ! Paa
______________koniec____________


- Sar! Alicja zostaje ! Rodzice pozwolili jej tu zostać ! Wynajmą jej kawalerkę! Boże jak się ciesze! Zaraz po nią jadę ! Paa...


Ubrał buty i wyszedł, a ja zostałam sama....






----------------------------------------


Coś mi się wydaje, że Alice namiesza w życiu 1D ......
Czekam na wsze komentarze !!!!


xx ciasteczkowy.potwór
  
ps. przepraszam, że krótki ale w 3 się rozkręci !!














poniedziałek, 28 maja 2012

Rozdział 1



Podróż do Londynu minęła szybko. Siedziałam koło Niall'a i Harry'ego. Słuchałam muzyki, później gadałam trochę z chłopakami, i trochę spałam. Następnie pojechaliśmy do mojego mieszkania. Nie było za duże, za to ładne i nowoczesne. O to mi chodziło ! W sumie to po co mi byłby duże mieszkanie. Przyjechałam się tu uczyć a nie robić huczne imprezy za 200 osób. No z tymi imprezami przesadziłam hahah.
- To tu. Cześć. - Krzyknął chłodno Lou zostawiając ostatni karton z moimi rzeczami. Miał mi za złe, że jestem na niego zła jak to on powiedział za taką „błahostkę”. - Jak zmienisz zdanie zadzwoń - wyszedł.
Usłyszałam tylko melodyczne pa i cześć ze strony chłopaków i zostałam sama w beżowym pokoju. Rozpakowałam swoje rzeczy, oczywiście nie do końca. Byłam zmęczona podróżą. Podeszłam do lodówki pachnącej jeszcze nowością. Oczywiście była pusta. Mądra ja ! Przebrałam się w czarne spodenki i turkusową koszulkę na ramiączkach, a na nogi założyłam czerwone japonki. Wzięłam torebkę i ruszyłam po okolicy. Naprzeciwko mojego bloku znajdował się duży supermarket. „Świetną lokalizacje ma moje mieszkanie!” - pomyślałam. Kochałam jeść, taak ! Wszyscy zawsze się dziwią jak ja tyle jem i nie tyje. Tak samo jak Niall. Weszłam szybko do sklepu i kupiła duużo jedzenia, bardzo duuużo! Zapłaciłam ponad 60 funtów. Wychodząc usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Zauważyłam biegnącego w moją stronę chłopaka z kapturem na głowie i okularach.
- To ja Harry! Cześć co tu robisz? - zapytał chłopak odkrywając kaptur i ciągnąc mnie na bok.
- Nie poznałam cię. Jak się tu znalazłeś ? Dopiero kilka minut temu pojechaliście do waszego domu- zapytałam ciekawa.
- Chłopcy zostawi mnie tu bym zrobił zakupy. A ty?
- Ja... byłam głodna i tak samo jak ty robię zakupy do domu.
- Przeznaczenie...? - zapytał ruszając dziwnie brwiami i uśmiechając się. Wiedziałam, ze robi to na żarty, bo po pierwsze Lou powiedział im kiedyś, że nie wyobraża sobie, żeby któryś z 1D był moim chłopakiem, a po drugie nie jestem taka śliczna, by podrywał mnie koleś którego kochają tysiące pięknych dziewczyn.
- Tak, tak oczywiście. Dobra lecę do domu zostawię zakupy i zwiedzę trochę Londyn, w końcu będę tu mieszkać przez dobre kilka lat a może i dłużej ? Kto to wie.
- Poczekaj pójdę z tobą, może jeszcze któryś z chłopaków będzie miał ochotę iść z nami. Byliśmy tu w poprzednie wakacje, więc pamiętamy co gdzie leży. Mieszkamy 4 ulice dalej spotkajmy się tu za pół godziny ok?
- Jasne pa! - powiedziałam i ruszyłam w kierunku mojego mieszkania. Ale fajnie to brzmi. Mojego mieszkania.
Miałam mało czasu. Postanowiłam usmażyć sobie naleśniki. Mmm.... pycha. Nutella z truskawkami. To idealne połączenie do naleśnika. Zjadłam 2 a 3-ego zawinęłam w papierowy talerzyk i wyszłam. Było po 14, słonce tak grzało, a na niebie nie było ani jednej chmurki. Zapowiada się ciekawy dzień. Chłopcy nie byli jeszcze tak bardzo rozpoznawani. Ludzie znali ich jak na razie z X-factor. Przyjechali do Londynu by rozpocząć swoja karierę. Więc jeszcze mogli wyjść na miasto bez zatrzymywania się na zdjęcia z fankami i rozdawanie autografów. Co prawda zdarzyło się kiedyś, że jakieś dziewczyny zrobiły sobie z nimi zdjęcie, ale nic więcej.
- Hej ! - krzyknęłam.
- Cześć ! - usłyszałam głos Harry'ego i Liam'a.
- To co idziemy ? - zapytałam spoglądając na nich
- Eyy... czekamy jeszcze na Horanka poszedł kupić sobie coś do jedzenia. - powiedział Loczek.
- Spoko – powiedziałam i usiadłam na murku przed sklepem.
Po 3 minutach zjawił się nasz kochany blondynek.
- To co gdzie najpierw ? - spytałam
- Hmm.... co powiedzie na …. London Eye ? - zaproponował Liam
- Jasne ! W którą stronę ?!- powiedział Harry
- Pojedziemy metrem będzie szybciej.
Po 15 minutach staliśmy nad wielkim London Eye. Nogi zaczęły mi się robić jak z waty. Nie wiedziałam, że jest ono tak duże. Wsiadało się po 20 kilka osób. Dziś nie było dużo tłumów, więc mogliśmy wsiąść sami. Gdy już byliśmy na wysokości kilkunastu metrów zaczęło mi się kręcić w głowie. Usiadłam na ławeczce, która tam stała i włożyłam twarz w ręce.
- Sar ? Co ci jest ? - zapytał się Niall, który zauważył, że coś jest nie tak. Reszta była przyklejona do okna i zajęta widokami.
- Nic nic, czemu się pytasz. - powiedziałam z ze sztucznym zdumieniem i uśmiechem na twarzy.
- Masz lęk wysokości ? Powiedz prawdę. - blondyn stał się bardziej poważny.
- Dobra, tak. Cieszyłam się, że tu jedziemy, ale nie wiedziałam, że to jest aż tak duże.
- Nie martw się wszystko będzie dobrze. Usiadł koło mnie i przytulił mocno do siebie. Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami i nic już nie pamiętam. 


Dobra rozdział 1 JEST ! Kolejny jutro może pojutrze zobaczę :> komentujcie, bo to dla mnie ważne serio !